Piekło, diaboły, płanetnicy, chmurnice, Bóg i Niebo

Nie ma znaczenia czy opiszemy kilkaset demonów słowiańskich, jeśli nie umieścimy w centrum najbardziej popularnej istoty z wierzeń Słowian. Diabłów – demonów geo-ignitycznych, panów podziemnego państwa, dowodzonych przez złe bóstwo – Czarnoboga zwanego potem Lucyferem, polujące jak wiele demonów na ludzkie dusze, chcąc zebrać ich całe miliony. Panujących nad podziemnym światem-piecem, gdzie na ogniu piecze też kiełbasy. Nie można pominąć tutaj istoty zwanej przez misjonarzy jako Jeden Bóg w Niebie, Bóg Bogów, Przepotężny czy Białobóg. Istoty, która mieszka na chmurach, dysponuje zastępami dobrych duchów (w tym kanie/chmurnice, przechrzczone na anioły), ma pod sobą płanetników i Peruna w postaci Eliasza/Archanioła Gabriela, oraz rywalizuje z panem podziemi o to kto więcej stworzy gatunków zwierząt, czy więcej dusz zbierze. A konkurentów do ludzkich dusz było więcej jak np. skarbnik (bóg kopalni), niektóre skrzaty, utopce, Ankluz (demon muzyki) czy Mir Stodolny (bóg stodoły). Istnienie zarówno złego, naczelnego boga zła, jak i dobrego, naczelnego boga dobra wspominają kronikarze niemieccy, podobnie jak o tym, że Słowianie wierzą w bóstwo naczelne dobre, które jest im odległe, ale ma pod sobą wiele dobrych duchów. Wiarę w Białoboga i Czarnoboga już od początku Niemcy uznali za herezję, porównując ją do synkretyzmu chrześcijańsko-zaratusztriańsko-buddyjskiego. Szybko próbowali przekonać Słowian jak to zły jest Czarnobóg, zaś że Białobóg jest dobry. Słowian nie trzeba było przekonywać, bo była to oczywistość. Utożsamianie Białoboga z Jahwe na Połabiu szło szybko, podobnie jak tego drugiego z szatanem, bowiem nie było niczego co by temu zaprzeczało – Słowianie uważali Czarnoboga za złą istotę, choć w średniowieczu odnotowano przypadki „modlitw do diabła”. Mało tego – według legendy, diabłu ofiarę w postaci ogarka miał złożyć Władysław Łokietek, aby rzekomo „nie prowokować diabła”. W obu przypadkach (Biblia versus mitologia Słowian) istniała postać negatywna kontra bóg najwyższy dobra. I na tym wszystkie podobieństwa się już definitywnie kończyły. W mitach Białobóg występuje jako „Bóg” zaś Czarnobóg jako „Lucyfer” lub „Szatan”. Dlatego też mity o nich opisują postacie już o zmienionych nazwach, lecz ich treść jest oczywiście oryginalna i wyjątkowo heretyczna dla kościoła. Czarnobóg bowiem dzieli z Białobogiem udział w stworzeniu. Mało tego – rola Białoboga jest mocno ograniczona nie odpowiadał za np. stworzenie większości drzew, a nawet gór (często powstają one z ludzi, albo pod wpływem ludzkich zaklęć). Po za tym w mitologii Słowian, to diabeł, nie bóg karze za grzechy. Ciekawy jest tzw. mit wyłowienia, o samych początkach relacji tych dwóch istot. Ma kilkadziesiąt wersji w kręgach ugrofińskich i bałtowskich, o wariantach słowiańskich nie wspominając. Od Bułgarii, przez Polską, aż po Białoruś. Nie ma go na Zachodzie Europy, ani na Bliskim Wschodzie. Najbliższe paralele łączą go zaś z mitologią ludów Syberii, Indian i Ainów.

Mało kto wie że piekło w Biblii nie występuje. Kilkukrotnie pojawiają się co prawda groźby Jezusa i apostołów, propos losu złych ludzi, oraz szatana. Bóg grozi, że złe istoty czeka taki los jak „krzyk, płacz i zgrzytanie zębów”, „morze siarki”, „otchłań”, czy „ciemność nieprzenikniona”. Najczęściej wspomina się ciemność jako los, nie zaś ogień! Za czasów Jezusa traktowano to jako symboliczne odniesienie do złego losu ludzi żyjących niegodziwie, nie było ani podziemnej krainy ognia, ani diabłów w niej, ani nawet określenia go jako miejsca! Nie ujawniono jego lokalizacji. To samo można powiedzieć o szatanie. Postać raczej nie kusi ludzi, co ich prowokuje „zmień kamienie w chleb”, „spadnij i tak cię złapią” i robi to głównie przeciw Jezusowi, nie zaś ludziom. Pojawia się rzadko, praktycznie tylko pojedynczo. Szatan dosłownie oznacza „przeciwnik”, co błędnie uznano za jego imię. Także fragment o Luceferze był po wiekach błędnie utożsamiany z diabłem, choć obecnie mówi się że fragment ten dotyczył upadku władcy Tyru. „Szatan” nie włada żadną krainą, nie włada ogniem, ani ciemnością, ani podziemiami, nie pokazuje się ze świtą pomocników. Nic nie pisze o jego genezie, ani prawie nic o sposobach walki z nim. Nie jest panem ciemności, pojawia się na upalnej pustyni. Nie znamy jego motywów, choć nazwano go np. „ojcem kłamstwa”. Biblijny szatan, a „chrześcijański” diabeł to dwie różne postacie, bo ten drugi to mitologia Słowian (szczególnie Polaków) i Tyrolczyków, gdzie postać ta cieszyła się niebywałą popularnością, podobnie jak piekło. Diabeł i piekło ma w mitologii Słowian, setki, jeśli nie tysiące wystąpień. Dziesiątki sposobów na pozbycie się diabłów, liczne zwierzęta i niezliczone kamienie, które stworzył diabeł, udział diabła w tworzeniu świata i człowieka. Motyw strącenia złych duchów kijem, oraz ograniczenie możliwości Czarnoboga łańcuchem, motyw pochodzenia i diabłów, wystąpienie diabła w setkach mitów, opisy jego wyglądu z każdym szczegółem, wyjaśnienie dlaczego koza czy wilk, albo paw są jego tworem, szczegółowe opisy wojen złego boga z dobrym bogiem i jego wpływ na świat, jego hierarchia poddanych, bardzo szczegółowe opisy piekła, wraz z miejscami, gdzie istnieje do niego wejście. Podobnie jak Biblia, dane te przed zapisem, przekazywano ustnie, a ich zbieżność w izolowanych regionach całej Słowiańszczyzny (i w Niemczech/Austrii), są tak zbieżne i liczne, że pseudonauką było by stwierdzenie, że ojczyzną piekła i diabła nie jest ten region. Badacze szacowali genezę wątku „cyrografu” w mitach Europy Środkowo-Wschodniej na kilka tysięcy lat p.n.e. czyli na czasy kultury ceramiki sznurowej. Dualizm w tym przypadku nie opiera się tutaj na podziale na sakrum i profanum, lecz na podziale na sferę wiązaną ze sferą łagodną i często dobrą, oraz agresywną i często złą. Ma to potwierdzenie w wiarze w coś w rodzaju prawa karmy, gdyż w większości mitów opowiada o złu czy dobru, które wraca do człowieka, także wiara w duchy mówi o duchach, które nagradzają człowieka bądź karzą, na podstawie tego jak np. traktuje on przyrodę. Nie zawsze podział jest jasny. O ile piekło jest negatywne, to o tyle jednocześnie można przekupić diabła kiełbasą. Sytuacja wymaga praktyki, przeczytania setek baśni, by zrozumieć istotę. Dzisiaj wymaga to czasu przy książkach, dawniej przekazywano to znacznie powszechniej. Cały świat rywalizacji bóstw u Słowian, opiera się na walce królestwa uranicznego z królestwem geo-ignitycznym, z czasami neutralnymi bóstwami przyrodniczymi po środku. One były przedstawiane jako królestwa typowe dla średniowiecznych i plemiennych państw, z władcą ministrami i armią. Szczególnie rozwinięta była struktura piekła. Diabłem teoretycznie mógł stać się też człowiek jak to stało się z Borutą po jego cyrografie, śmierci i wypiciu diabelskiego alkoholu.

Potwierdza to nie tylko mit o Borucie, znany z kompilacji legend, ale także opisy XX-wiecznych rolników, potwierdzających że diabeł może być też z chłopa lub z „baby”. Diabły występują w formie żeńskiej, często kusząc mężczyzn ludzkich, co jest kolejnym elementem, bardzo sprzecznym z biblijnym szatanem. Niektóre teksty mówią też że diabeł może też się wykluć z jajka odpowiedniej kury. To samo dotyczy wiedźm, które wcale nie przyszły do nas z Niemczech. Po prostu Niemcy od początku dzielili z nami kulturę, jako naród w dużej mierze złożony ze Słowian i potomków Słowian. W ten sam sposób odrzucano kiedyś też teorię, o tym że mit o Popielu jest zapożyczenie z Niemiec, a mit o Smoku Wawelski z Czech (idąc tą drogą należało by uznać, że język polski to kopia j. czeskiego!). Warto dodać, że najstarsze ślady tępienia czy palenia czarownic to chociażby Sarmaci i Goci, którzy byli przodkami Ukraińców i Polaków (na dodatek Sklaweni mieli zaskoczyć rytuałem palenia żywcem jeńców bizantyjskich, ówczesnych kronikarzy). Wczesnośredniowieczne źródła pisane na temat Czech wspominają też o istnieniu wiedźm, zaś Bolesław Krzywousty miał nadworną czarownicę, która rzekomo rzucała klątwy na wrogów podczas wojen. Warto dodać, że zarówno wątek Mephistfelesa (analogia do polskich cyrografów), Młot na Czarownice (wspomina chociażby o słowiańskich Latawcach – demonach powietrznych) czy niemieckie dzieła, które dowodziły istnienia masy rodzajów diabłów, to nie ojciec polskiego rozumienia diabła, lecz jego brat, bowiem Polak i „Niemiec” (mówią także o tzw. Prusakach) byli, bratni pod względem kultury od początku. Dopiero w zachodzie Niemiec załamywała się kultura tego typu. Polska i Niemcy (choć można zaliczyć do tego grona też Czechy) to dwa kraje Europy najbardziej związane z kulturą diabłów, stąd analogie w kwestii np. pochodu Krampusa i kolędników. Trzeba też zaznaczyć, że motyw piekła jako pochodzący z kultury pogańskiej Europy Środkowo-Wschodniej nie jest nowy. Bonifacy-Winfrid przeszedł do historii jako apostoł Słowian i Tyrolczyków (gdzie była granica, trudno określić). Otrzymawszy błogosławieństwo papieża Grzegorza II ruszył na misję, podczas której założył biskupstwa. Trochę miejsca w książce „Dominion: The Making of the Western Mind” poświęcił mu znany historyk Tom Holland, który opisując chrystianizację, zwrócił uwagę m.in. na uderzające podobieństwo między i wierzeniami pogan Europy Środkowo-Wschodniej, a doktryną Kościoła o piekle i diable.

Trzeba też zwrócić uwagę, że motyw słowiański piekła i nieba, nie jest w cale całkowicie unikatowy pod względem światowym jeśli spojrzeć na Azję, ale za to nie ma go w religiach antycznych! W Biblii nie istnieje piekło jako miejsce, a nieba też nie ma, choć jest motyw Nowej Jerozolimy czy Ogrodu Eden (ten ostatni jest akcentowany do dziś w Islamie), axis mundi jest poziome, nie pionowe. U Celtów wierzono w daleką, zamorską krainę Awalon, uznawano też automatyczną reinkarnację człowieka w inną osobę ludzką, po śmierci. Grecy uznawali, że góry są niedostępne dla ludzi, a niebo i dla ludzi i dla bogów. Pod ziemią był świat zmarłych, miejsce i kary i nagrody (Pola Elizejskie). Karami był np. głód, bądź konieczność prac z ciężkim kamieniem (Tartar). U Skandynawów można było się odrodzić w wielu światach, był świat lodu (lodowe jaskinie bogini Heli)), świat wojowników (Valhalla), świat olbrzymów, świat rzemieślników, świat podwodny itd. które były „bańkami” w koronie drzewa. Z kolei u Słowian mamy wspomniane już wcześniej chmury, jako królestwo bóstw w tym głównego, dobrego boga i dusz zmarłych, a także płanetników czy Peruna, ziemię pełną zjawisk natury, oraz podziemna pieczara ognia z diabłami, złym bogiem, oraz duszami złych ludzi. Miejsca te były zgodnie z duchem monizmu, umieszczone w świecie realistycznie – chmury są na górze, a piekło na dole, pomiędzy piekłem, a ziemią jest też kraina krasnoludków, czy skarbnika. Jeśli spojrzymy na Azję, to motyw wydaje się być w jakimś stopniu powtarzany. W Wedyźmie, a potem Hinduizmie, istnieje dobry bóg, reprezentujący dobrą część świata – Wisznu, oraz bóg chtoniczny – Siwa, który reprezentuje tą gorszą część, jest podział na świat wyższy i niższy, oraz dewy i aszura, dobre i złe duchy, z dwóch stron. Przeważnie Wisznu i Siwa są w konflikcie, choć czasami mają układ. Ludzie czasami czczą też Siwę, nie tylko Wisznu, tworząc coś w rodzaju rodzimych sekt satanistycznych, czy kultu Czarnoboga na Połabiu. Do tego trzeba dodać monizm, pokrewieństwo genetyczne (R1a) między twórcami Wedyzmu, a twórcami mitologii Słowian, pokrewieństwo ich języków (satem), a także symboli (swastyka) czy kultury materialnej (rola kwiatów, warkocze). Pewnym echem tego jest Aryman i Ahur Mazda z Persji, który jest motywem związanym też z tym, choć tylko w ogólnej postaci. Dużo analogii widzimy też u ludów tureckich, które też mają gen R1a, oraz współdzielą ze Słowianami kulturę materialną. Wiara w Tengri – boga nieba, czyli pogląd że bóg najwyższy jest na chmurach jest analogiczne, a występuje też motyw nieba i niebios jako jedno, także w Chinach czy Japonii. Ludy ałtajskie z kolei wierzą, że chmury są domeną bóstw, zaś podziemny labirynt domeną złych demonów. Tamaga (tamuk, tam lub tamu) to nazwa piekła w Tengryźmie. To miejsce, gdzie przestępcy udają się na karę po śmierci. Istnieje kilka przedstawień Tamaga, ale wspólny punkt w prawie wszystkich poglądach dotyczy ognia. Erlik Khan to czerwone, rogate bóstwo rządzące piekłem i karzące. Starożytni Turcy wierzyli, że Tam jest pod ziemią. Tamag jest przeciwieństwem Ucmag (nieba). Zgodnie z wierzeniami ziemia ma trzy doliny, a pod nimi znajduje się 18 warstw ognia piekielnego (tamas). Na dodatek w micie stworzenia, Erlik Khan pomaga dobremu bogu wyłowić świat z wody nurkując, a potem ich relacje się pogarszają, identycznie jak diabeł pomaga Bogu wyłowić świat z wody nurkując w mitologii Słowian, Bałtów i Ugrofinów.

Zarówno w przypadku Hindusów, ludów ałtajskich (i to izolowanych!) jak i Słowian, łączy taka wizja axis mundi, wspólny gen ojcowski, heraldyka i wiele elementów kultury mentalnej i duchowej. Na całym stepie wierzy się, że zła kraina jest pod ziemią, dobra na niebie, lecz czasami dusze błądzą między światami. Nie ma już wątpliwości, że wizja nieba jako niebios, a piekła jako ognia podziemnego zamieszkiwanego przez diabły najpierw narodziła się na stepach, a potem wraz z migracją przeniosła się na półwysep Indyjski i Europę Środkowo-Wschodnią.

To samo dotyczy kwestii niebios jako krainy, naczelnego dobrego bóstwa. Tutaj też, wraz z wiarą w piekło, wiara w taką istotę przeniosła się ze stepów, aż po Europę Wschodnią i Północne Indie. Pierwotna wersja tego bóstwa, najpewniej odpowiadała stepowemu bóstwo Tengri, o którym już wspominano. W ciągu ostatniego ćwierćwiecza, dążąc do realizacji innych celów historycznych, kulturowych i antropologicznych, wielokrotnie napotykano dowody wskazujące na odrębny monoteistyczny system wierzeń skupiony wokół starożytnego bóstwa z Azji Środkowej: przed Jahwe, Allahem był Tengri. Wiara w Tengri była jedną z najstarszych religii Azji.

Tengryzm od samego początku był wrażliwy ekologicznie. Ten, kto oparł się wodzie, był natychmiast i fizycznie potępiany, ponieważ woda w tej spieczonej części ziemi była jedną z Łask udzielonych przez Tengri. Na przykład zarówno zbiory, jak i panowanie monarchy były całkowicie zależne od wody; dobre zachowanie wyznawców i obecność łaski były w ten sposób powiązane. To zgadza się z kultem wody w Polsce, od wody świeconej, przez legendę o powstaniu Wisły, aż przez istnienie wielu duchów wody.

Dodać do tej listy trzeba też Gruzję, której kultura jak i uroda mieszkańców jest typowa dla Słowian i Bałtów. U nich też tak wyglądał wizerunek świata, który też był szamanistyczny a większość bóstw dotyczyła plonów, roślin bądź zwierząt. Świat składał się z Zeskneli, czyli podniebnego świata bóstw, świata ziemskiego podzielonego na dwie części, oddzielone siedmioma górami bądź morzami z magicznymi zwierzętami (sic!) co zgadza się z baśniowym archetypem w Europie Wschodniej, oraz świata Kweskneli, który był podziemną krainą diabłów, węży i demonów.

Ostatnim porównaniem na liście są bliskie Słowianom (z wcześniej omówionych tematów) Węgry, gdzie istniała wiara w Istena, zwanego po prostu „Bogiem”, albo też „Bogiem Ojcem” (Atyaisten), „Starym Bogiem” (Oregisten), „Dobrym Bogiem” (Joisten), który miał siedzieć w chmurach. Jego wrogiem był diabeł czyli Ordog, który był królem podziemnego świata demonów, którego rolą było władaniem złem i demonami. Był przeciwnikiem Istena, ale też w micie wyłowienia pomagał mu tworzyć świat. Wierzono też w krasnoludki, smoki i upiory. Współcześni Węgrzy genetycznie i folklorystycznie (materialnie) i mitologicznie nie różnią się prawie niczym od swoich słowiańskich krewnych (Słoweńcy, Słowacy, Bułgarzy i Czesi) i ludów o korzeniach słowiańskich (Rumuni, Austriacy). Przez to można stworzyć prostą tezę. Po przyjściu kaczowników z terenów stepu pontyjskiego, ich język przeszedł na Słowian Pannońskich, a mitologia słowiańska oraz folklor został taki jaki był.

Nie można też nie wspomnieć o Japonii, której większość demonów przypomina mocno kopie demonów Słowiańskich, co udowodnił już Paweł Zych i Witold Wergas. Tutaj także widać wiarę w to że niebo to dom bogów, a także zwyczaj kapliczek, rytuałów agrarnych, tańca ognia, bogini słońca, kultu dusz i wiele więcej. Ciekawy jest demon Oni, który jest rogatym, czerwonym stworzeniem, które zabiera dusze złych ludzi do podziemnych krain piekielnych. Podobną wizję postaci demonicznych znajdziemy też w Indiach czy w wywodzącym się z Nepalu i Indii buddyźmie, w tym w wierze istnienie różnych poziomów piekła, co uderzająca przypomina rodzimą wiarę. Kojarząc narodziny buddyzmu i hinduizmu w Indiach, z genem R1a wiązanym też z twórcami piekła słowiańskiego, analogia te nie dziwi.

Stąd też rozumiemy jak patrzymy na analogię, związków między wątkami Hinduskimi, a Sądem Ostatecznym, słynnym obrazem który łączył strukturę podziału obrazu oraz motywy Słowiańskie (jako europejski odłam motywów piekła, u niektórych ludów satem) z antycznymi proporcjami ciała i cieniowaniem 3D. Teraz już rozumiemy, czemu gdy podczas odkryć geograficznych misjonarze katoliccy próbowali nawrócić Japończyków na swoją religię, szło im to tak szybko, że Szogunat przestraszył się że to początek inwazji, a przekonało go ostatecznie wykrycie szpiegów hiszpańskich, oraz dostarczenie broni powstańcom chłopskim przez Portugalczyków. Podobieństwo shinto do katolicyzmu jest ogromne, a to za sprawą przesycenia katolicyzmu poganizmem Europy Wschodniej, który był podobny do wiary Japończyków.

Istniało kilka sekretnych wejść do piekła, między innymi na bagnach, w piwnicy Krakowa czy na Mazurach. Istniała teoretyczna możliwość zablokowania diabłom wejść do piekła, lecz wiązało się to z ryzykiem, iż dusze złych ludzi będą błąkać się po ziemi, szkodząc ludziom. Wydostanie duszy z piekła przez inną osobę trzecią też było możliwe, wymagało jednak szczególnej odwagi, użycia białej magii (np. kredowego kręgu) i walki z diabłami.

Także motyw wędrówki dusz, na którego bazie wyrosły motywy takie jak setki duchów zamków, pokutujące dusze, czy wędrówka po światach jest przecież rdzennie słowiańskim motywem. Trzeba dodać, że kiedy w średniowieczu do Europy Zachodniej dotarła idea wędrówki dusz (między innymi z Indii), natychmiast została uznana za herezję, sprzeczną z idami bibilijnymi, podobnie jak szamanizm. Sprzeczna też była nie tylko z Biblią, ale też ideami zachodnich i bliskowschodnich mitologii. W Grecji po daniu monety na Charona, kończyła się możliwość wpływu na zmarłego, a on nie mógł wałęsać się po świecie, idąc tylko do Hadesu. Tak samo jak w mitologii Egipskiej gdzie ludzie np. szli w ręce Anubisa, a potem przechodzili reinkarnacje. W mitologii skandynawskiej, zmarły też nie miał już nic co by go łączyło ze jego pierwszym światem, a u Celtów była reinkarnacja automatyczna w formie człowieka. Jeszcze w XVIII wieku Papież zdziwił się, że na Rusi czy Bałkanach ludzie chodzą po śmierci, twierdząc że we Włoszech nie było takich poświadczeń. Jednak kościół pod wpływami Słowian z czasem uznał i wędrówkę dusz, określonej zbiorczo jako „czyściec” i motywy uwalniania dusz przez szamana-księdza (odpust czy motyw uwolnienia dusz z limbo przez Jezusa, na którego podstawie istnieje nieco legend). ostatecznie stając się religią spirytystyczną, a kształtowanie tego zasadniczo osiągnęło dojrzałość podczas kontrreformacji, zapożyczył wiarę w demoniczną rolę szatana, egzorcyzmy i opętania, magiczną wodę, zioła itd. Również mit wyłowienia zawarty u Słowian, jest dzielony z wieloma narodami. Nie tylko z Bałtami i Ugrofinami, gdzie jest „bóg” i „diabeł”, ale też z dalszymi ludami uralskimi, gdzie istnieje motyw wyłowienia świata, czasami z istnieniem dwóch opozycyjnych istot. Nawet u Indian mamy podobny mit, nie tylko w wersjach gdzie jakieś zwierzę wyławia świat, ale też w wersji dualistycznej, kiedy to twórca świata prosi kojota, który pełni rolę trickstera i pana podziemi o pomoc. Z kolei na Hokkaido zachował się mit, mówiący o tym że istota najwyższa posłała pliszkę by ta wyławiała z wody ziemię, tworząc świat, co przypomina mit o tym, że diabeł posłał kaczkę by ukradła bogu ziemię, bądź zanurkowała po nią.

Ciekawe jest porównanie baśni Polskich do Norweskich. W Norwegii też występuje postać diabła, ale to najpewniej z powodu 30% zagęszczenia typowego dla Słowian genu R1a, oraz obecności N1c, którego nosiciele mieli od początku podobną kulturę do Słowian, stąd tak duża ilość baśni w Norwegii. Trzeba jednak zauważyć, że diabeł choć w nich występuje, to procentowo znacznie rzadziej ma swoje typowe cechy, zaś nie ma hierarchii i barwności diabłów takich jak np. w Polsce. Znacznie częściej pojawia się postać trolla, z kolei np. w Francji postacią naczelną jest Ogr, w Anglii – Ork, a w Irlandii – Goblin – złośliwy trickster, postać mieszkająca w podziemnych jaskiniach. Co ciekawe, czasami na zachodzie szatan był przedstawiany nie tylko w postaci diabła słowiańskiego, ale i też czasami dodawano mu goblinie cechy, bądź przedstawiano w taki sposób. Innymi przedstawieniami diabła był świnio-człowiek czy też człowiek-ptak, z czasem jednak przedstawienie szatana w postaci diabła, zdominowała sztukę europejską.

Dobrą z krain była boska kraina osadzona bezpośrednio na chmurach, reprezentująca sferę uraniczną. Zamieszkiwał ją dobry, najwyższy bóg, który posiadał tam swój tron i ogród, a także Perun (po chrystianizacji pod postacią Eliasza) – bóstwo grzmotów, dusze zmarłych, które zasłużyły na wejście do niebios, Kanie/Chmurnice (kobiety ze skrzydłami) oraz płanetnicy – ludzie odrodzeni jako duchy chmur i pogody. Płanetnicy i Eliasz prowadzili chmury podobnie jak statki, decydując o ich kierunku czy o tym kiedy ma spaść deszcz, bądź grad. Królestwu niebios, mieszkańcy ziemi mogli się przeciwstawić, jeśli pogoda przez nich wywołana nie pasowała ludziom, między innymi poprzez dym ze świętego ziela, bądź przy pomocy innej osoby odrodzonej jako płanetnik[1]. Inny był los latawców – dusz osób, które były rozwiązłe bądź zginęło wyniku poronienia, które poruszały się pod chmurami, unikając grzmotów. Wierzono, że w niebie występowały też pegazy, które co prawda łączy się z mitologią grecką, lecz jednocześnie występują w folklorze ludów ałtajskich i w sztuce scytyjskiej. Miejsce, gdzie istniało na stepie nieskończone niebo i jednocześnie masa osób używała koni, jest idealnym miejscem, gdzie mogła wykształcić się wiara w takie stworzenia. Podania o nich występują też w Europie Środkowo-Wschodniej. Ich obecność jednoczesna w Grecji jest zapewne wynikiem różnorodnego pochodzenia populacji Hellady.

Choć może się to wydawać dziwne, to również anioły nie pochodzą z chrześcijaństwa. To co widzimy na freskach czy rzeźbach to to nie biblijne angelos, tylko Kanie i Chmurnice, czyli kobiety ze skrzydłami, latające na chmurach pochodzące z niebios, szczególnie często związane z dziećmi, latająca na chmurach zabierające dzieci do nieba. Anioły biblijne, to z kolei zawsze postacie męskie, z kilkoma skrzydłami, wieloma oczami, czasami niewidzialne bądź ogniste z mieczami. Nieco bliżej Kaniom do greckich Syren, czyli kobiet ze skrzydłami (kobieta z rybim ogonem, to raczej wodnik), ale te są postaciami morskimi (latają na klifach) i negatywnymi.

AniołyKanie/chmurniceAnioły bliblijnieSyreny greckie
Mieszka na chmurachTakNieNie
Ma dwa skrzydłaTakNie (cztery)Tak
Jest przeważnie kobietąTakNie (mężczyzną)Tak
Związane z dziećmiTakNieNie
Przychylne ludziomTakTakNie

Przedstawiony motyw piekła, demonów podobnie jak i niebios jest wybitnie wręcz słowiański, niezwykle mitologiczny, do tego rozbudowany niebywale, w stosunku do enigmatycznego, samotnego szatana z Biblii i praktycznie nie wspomnianego w niej piekła. Tu trzeba dodać, że w antyku i wczesnym średniowieczu, piekło uważano za symbolikę zaś w średniowieczu wiele księży powątpiewało w jego istnienie. Dopiero w momencie już zaawansowanej chrystianizacji Słowian, nastąpiła poganizacja kościoła, która wchłonęła wizję piekła. Bonifacy-Winfrid przeszedł z koleji do historii jako apostoł Europy Środkowej. Otrzymawszy błogosławieństwo papieża Grzegorza II ruszył na misję, podczas której założył biskupstwa w Bawarii dla wieloetnicznych Bawarczyków, a także w Salzburgu – dla Słowian. Trochę miejsca w książce „Dominion: The Making of the Western Mind” poświęcił mu Tom Holland, który zwrócił uwagę m.in. na uderzające podobieństwo między dotychczasowymi wierzeniami pogan a doktryną Kościoła o „piekle”, choć wówczas daleko jeszcze było do uznania takiego motywu przez kościół.

Trzeba też dodać, że pochodzący z przełomu XII i XIII wieku Hortum Delacerum, najważniejszy obraz przedstawiający wizję piekła, został namalowany przez urodzoną na Połabiu Herrady z Landsbergis (Saksonia-Anhalt to potomkowie Połabian). Mało tego! Dzieło zawiera, aż 365 autorskich ilustracji duchownej. Widać na nich nie tylko czarty, ale też krampusa, meluzynę (kobietę-ptaka), kanie czy chmurnice, a także personifikacje takie jak “Siedem Sztuk Wyzwolonych” (a całość przypomina często malarstwo zakopiańskie czy kaszubskie). U Słowian wszystko było personifikowane, w postaci bóstw czy demonów. Personifikacją żywą był czas podzielony na osobne bóstwa przyrodnicze lub czasowe – 12 miesięcy (baśń o 12 miesiącach), 4 pory roku, 7 dni tygodnia (Legenda o Alchemiku), rok (Koliada). I tak np. Wrzesień władał wrzosami, spadanie liści przypisywano działaniom Listopada, kwiaty tworzył Kwiecień itd. a każdy z nich wypełniał poniekąd swoją egzystencją rzeczywistość, będąc abstractum animistycznym. Tak samo jak z personifikacją Śmierci, Doli, Biedy i tak dalej. Był to animizm w formie całkowicie totalnej, gdzie to personifikowano nie tylko przyrodę, lecz też zjawiska społeczne, czas i los. Do dziś zachowało przede wszystkim bogate dziedzictwo lingwistyczne (Idzie Luty, szykuj buty, Kwiecień plecień bo przeplata, trochę Zimy trochę Lata, Chichot historii, Śmierć się o mnie upomina , Matka Natura itd.). Całe dzieło zrobiono w stylu ilustracji przypominających ozdoby scytyjskie (widać nawet analogię przedstawień bestii), bądź wczesnorusińskie, w stylu “płaskim”, z małymi elementami antycznymi (głównie włosy). Ale już obraz Sąd Ostateczny z renesansu, gdzie też istnieje piekło i diabły (a zamiast anioła jest chmurnica) jest obrazem już mocno “antycznym”. Co ciekawe – też powstał w Niemczech.

Wędrówki dusz między niebem, piekłem, a ziemią, ukryte przejścia, masa nazw diabłów jako personalizacji zła i negatywnej strony życia, udział diabła w stworzeniu zwierząt, mit wyłonienia, batalie armii Boga i diabłów, analogie Kani do aniołów-kobiet… Zdecydowana większość wyobrażeń o piekle i niebie, nie ma odzwierciedlenia w Biblii i starszych apokryfach, a ma odzwierciedlenia w legendach i podaniach pogańskich. Diabeł, ogniste piekło w jaskini, niebo na chmurach, kobiety ze skrzydłami i piekło to rdzennie słowiański motyw, w którym zmieniono głównie nazwy postaci. W Tengryźmie i Hinduizmie z resztą też jest podobna wizja świata, choć nie tak “wiejska” jak słowiańska. Tak rozbudowany, a jednocześnie zgodny dla całej słowiańszczyzny motyw diabła, którego nie ma ani w Biblii, ani w mitologia celtyckiej, greckiej itd. (najbliżej motywom do buddyzmu, hinduizmu, shintoizmu i tengryzmu) nie mógł powstać po pod wpływem obcej wiary. Paradoksalnie to właśnie przez to że ludzie uwierzyli w ich genezę chrześcijańską, motyw tak dobrze został zarejestrowany w źródłach pisanych. Diabeł opisany w legendach i podaniach, zasadniczo jest sprzeczny z jego chrześcijańską wizją. Współtworzy świat zwierzęcy, włada własną krainą (w Biblii to Bóg każe, nie diabeł) i też zgodnie z duchem słowiańskim, nie jest zły w 100% i jest realistyczny, można to przekupić kiełbasą, a wejście do piekła znajduje się często w lesie, po to by diabły mieli czym palić. Tak samo jak to dotyczy legendy o tym że złe demony stały się topielcami itd. po stracenia do wód itd. Przecież w lesie i wodzie, były w dużej mierze złe demony to co przeszkadza, że mogły być ze sobą utożsamiane już wcześniej? Takie utożsamiania to norma u Słowian, np. wilkołak z wampirem, skrzat z krasnoludkiem, diabeł z chowańcem. To co przeszkadza w tym że diabeł z wodnikiem mógł być związany już wcześniej? Co ciekawe w krajach protestanckich, twierdzenia o pogańskim pochodzeniu diabła czy wody święconej są bardzo popularne. To niemożliwe by w Polsce, Czechach, a nawet Tyrolu diabeł miał tak charakterystyczne, wspólne cechy, pod wpływem losowych zderzeń. Wtedy musiałby powstać mniej jednolity twór, a tutaj mamy cały lokalny kanon, wraz z wariantami, a niemal każdy jest był popularny w wielu izolowanych miejscach. Wątek cyrografu w baśniach, to oszacowano na tysiąc lat p.n.e. “Tradycja chrześcijańska” to tradycja w małej tylko ilości biblijna, bo gdy poganizm wchłonął chrześcijaństwo, to kościół doprowadził do ustatycznienia i zachowania w czasie pogańskiego, barwnego świata. Kościół wchłonął wizerunek diabła i jego krainy, a także ich nie-bilbijną wizje nieba w trakcie nawrócenia Słowian. Coś takiego się nazywa dyfuzjonizmem. Szatan z Biblii jest zbyt enigmatyczny, więc pojedynek dyfuzjonistyczny przegrał, stąd diabły Słowian i Czarnobóg go zastąpiły, z tego powodu powstała np. Boska Komedia (co ciekawe, autor urodził się w Etrusii, który ma zagęszczenie G, który wiąże się z Gruzją, gdzie też wyznawano pogańsko szamanizm i wierzono w identyczne axis mundi).

Kiedy to się stało? Z pewnością już w XIII wieku, a jak wiadomo w tym okresie było już mocno wypełnianie biblijnej pustki ws. niektórych wątków, elementami rodzimymi, a potem poszło to też na zachód Europy. Z jakiegoś jednak powodu to w Polsce jest do dziś najwięcej egzorcystów w Europie. Przypadek? A w protestantyzmie, który jest związany z zachodem Europy, prawie nie ma tego wątku, choć jest czasami tzw. “modlitwa o uwolnienie” choć nie jest to samo. Zbyt dużo zbiegów okoliczności. Wykluczyć też należy pochodzenie diabła od Fauna/Satyra, bowiem jego symbolem był flet, którym diabeł nigdy się nie posługuje. Po za tym Faun/Satyr był synem Zeusa i patronem hodowców.

Dodaj komentarz